wtorek, 29 grudnia 2015

Jak przeżyłam Święta

Dzięki Bogu dzień przed Wigilia obejrzałam życzenia świąteczne od Beaty Pawlikowskiej i to mnie uratowało.

Dlatego, gdy moja mama nie zamówiła ciasta w cukierni, żeby wypróbować i ewentualnie wybrać na mój ślub, który odbędzie się za niecałe 8 miesięcy, pomyślałam: "trudno, zamówimy kiedy indziej", zamiast: "gdyby chodziło o ślub mojego starszego brata, dopiełaby wszystko  na ostatni guzik". Albo kiedy zamiast przyprawić rybę i posprzątać rozmawiała 2 godziny przez Skype, też mogłam poczuć się gorzej, ale tak się nie stało. Lub w momencie, gdy rozwoziła prezenty po zobaczeniu pierwszej gwiazdki, też mi to nie przeszkadzało w dokończeniu przygotowań. Te święta  były  wyjątkowe i jestem niesamowicie wdzięczna,  że natknęłam się na ten film. Jestem wdzięczna, że mój przyjaciel polecił mi książkę "Zero Ograniczeń" Joe Vitae. Gdy czułam się źle w jakimkolwiek sensie, powtarzałam cztery wyrażenia:
Kocham Cię,
Dziękuję, 
Przepraszam, 
Wybacz mi, proszę.
Od tygodnia czuję się, że faktycznie nie mam żadnych ograniczeń i wyjątkowe relacje z rodziną.

czwartek, 10 grudnia 2015

Żądza Podróżowania

Zastanawialiście się kiedykolwiek, co tak naprawdę chcecie robić w życiu?
Ja się często nad tym zastanawiałam i tak naprawdę zawsze uzyskiwałam tę samą odpowiedź:
CHCĘ POMAGAĆ LUDZIOM, ZMIENIAĆ ICH ŻYCIE NA LEPSZE!
Albo nawet nie na lepsze, tylko na WSPANIAŁE!
I obserwując osoby, które mają wpływ na innych ludzi i robią to, co ja chcę robić, zauważyłam wspólną cechę - nikogo nie motywują tylko INSPIRUJĄ, to robienia wielkich rzeczy. Jak? Bo same już osiągnęły sukces w danej dziedzinie, bo zarabiają już tyle i ja chce zarabiać, bo wyglądają tak, jak ja chce wyglądać, bo mówią to, co mi samej czasem ciężko powiedzieć, bo są po prostu spełnione w życiu i teraz przekazują wiedzę, jak to zrobiły, żeby każdy miał możliwość wykonać swoje "pompki" i spełnić swoje marzenia.
Jestem zafascynowana panią Beatą Pawlikowską, bo była tam, gdzie ja chce pojechać. Pamiętam jej audycję Świat według Blondynki w Radiu Zet, którą prowadziła razem z jakimś chłopcem, który przez całe wakacje odkładał pieniądze na wyjazd do Peru. Przed początkiem roku szkolnego pojechał tam, a później razem z panią Beatą opowiadał, co mu się najbardziej podobało w tej wielkiej podróży. I pomyślałam sobie wtedy, że na pewno kiedyś też tam pojadę, a później razem z panią Beatą poopowiadamy słuchaczom radia, jak było cudownie na drugiej półkuli.
Postanowiłam, że kupię ten bilet do Peru w przyszłym roku. Skoro i tak tam kiedyś będę, to czemu nie pojechać tam najszybciej, jak się da? Nie wiem, jak to zrobię i skąd wezmę pieniądze, ale go kupię. Pojadę i zobaczę te lamy, Machu Picchu, kolorowe czapki z wełny z alpaki, będę jadła komosę ryżową, popijając herbatą z liści koki. Zasługuję na to i akceptuję to teraz! Chcę jeździć, chcę podróżować, jestem żądna przygód. Kiedy? Teraz!

źródło: www.pinterest.com

Jesteś Kimś Więcej, Niż Ci Się Wydaje

Przeżyłam dzisiaj coś niesamowitego.

Czy kiedykolwiek spotkała Cię sytuacja, w której robiłeś coś dłuższy czas, nie widząc większych rezultatów? Wiesz, że wkładasz dużo pracy i serca, wykonujesz wszystkie czynności, ale coś nie idzie? Czy jest w ogóle sens to robić? Czy nie znaleźć sobie innego zajęcia?
Też tak miałam ostatnio. Wiem, że w każdym biznesie istnieje opóźniona gratyfikacja, ale po prostu o tym zapomniałam. Dzisiaj odkryłam, że już osiągnęłam bardzo dużo.
Na konsultacjach z zespołem dostaliśmy wyjątkowe zadanie - powiedz KAŻDEJ osobie na sali, za co jej dziękujesz.
Pierwsze, co usłyszałam w głowie: kurczę, tu jest 15 osób, nie będę wiedziała, co powiedzieć... dobra, jedną rzecz zawsze się wymyśli... a co, jak ktoś nie będzie wiedział, co powiedzieć o mnie...
I zaczęło się. Wymienialiśmy wdzięczność przez półtorej godziny. To nie były uprzejmości, tylko przekaz prosto z serducha. Wiedziałam, co mam mówić i była to sama prawda. Jest wiele rzeczy, za które można kogoś docenić i chce to robić jak najczęściej. Osoby docenione zmieniają się całkowicie, przechodzą transformacje w jednej chwili i wychodzą z konsultacji odmienione, wyglądają zupełnie inaczej. Dowiedziałam się o sobie wspaniałych rzeczy - jestem dla wszystkich inspiracją, jestem wzorem do naśladowania, jestem świetnym mówcą, jestem mądra, niesamowicie szybko się rozwijam, zmieniam ludziom życie, zmieniam ich punkt widzenia, mam wpływ na wiele osób, robię wielkie rzeczy.
Czuję się wspaniale, słysząc to wszystko i zamierzam to teraz oddawać na bieżąco, żeby jak najwięcej osób też to poczuło. Wiem, że to, co robię ma sens i robię to najlepiej jak potrafię.


piątek, 6 listopada 2015

Poznań, 6 listopada 2020 r.

Cześć Kasieńko,
piszę z tego cudownego roku, żebyś wiedziała, jaka wspaniała przyszłość Cię czeka już za cztery lata.
Pragnę pogratulować Ci wspaniałej rodziny. Masz kochającego męża, którego codziennie uszczęśliwiasz i który odwdzięcza Ci tym samym. Wasza miłość cały czas płonie tak samo mocno jak wtedy, kiedy braliście ślub - nota bene, to było piękne przyjęcie, wszystko było zapięte na ostatni guzik, wyglądałaś zjawiskowo w sukience Sweetheart 6060 o rozmiarze 38, wszyscy zjawili się tego słonecznego dnia, żeby uczcić to wspaniałe wydarzenie. A wesele... REWELACJA!!! Nikt jeszcze nie był na tak wspaniałym weselu jak Wasze! Przygotuj się coś wyjątkowego! Podczas wesela porozmawiaj proszę od serca z braćmi i tatą, bo teraz macie świetne relacje. Zadzwoń do nich i sprawdź!
Jest coś jeszcze... a właściwie ktoś. Ma swój kolorowy pokoik i małe łóżeczko. Ma śliczne, duże niebieskie oczka i blond włoski. Na pewno wiesz, o kogo chodzi, przyszła mamusiu. Jesteś świetna w tuleniu. Twoja miłość nie zna granic.
Do twojej rodziny należą też dwa koty i mops Tyrion, czyli tak jak zawsze chciałaś.
Mieszkacie razem w przepięknym domku pod Poznaniem. Chatka jest dwupiętrowa, z garażem na 4 samochody: Mercedes klasy B, który odebrałaś w czerwcu 2016 roku, klasa S - kabriolet - najnowszy nabytek, klasa G 6x6 - prezent dla Piotrusia z okazji 30 urodzin. Dom jest zbudowany według zasad Feng Shui, panuje tam tylko dobra energia. Co tydzień urządzacie w nim małe przyjęcia, na które zapraszacie swoich przyjaciół. Na dole domu jest część dzienna, gdzie znajduje się kuchnia, salon, jadalnia w półokrągłej części domu, żeby jak najwięcej słońca padało podczas Waszych wspólnych posiłków, są też pokoje zabaw dla dzieci. Kuchnia jest wspaniała! Mówię Ci, taka jak z Twojej tablicy marzeń - identyczna! A to, co tam gotujemy jest PRZE-PY-SZNE!!! Na górze są sypialnie i ogromny pokój kąpielowy - nad jadalnią, żeby okrągła wanna idealnie się wpasowała w półokrąg, a nad garażem jest pokój bilardowy z barem zrobionym z samochodu. Na działce, gdzie jest dużo drzew, sad i mały ogródek z ziołami. W lato rozkładacie parasol, wieszacie hamak i wystawiacie grilla i ucztujemy każdego ciepłego wieczoru przy akompaniamencie świerszczy, z kieliszkiem wina w ręku. Uczycie się grać coraz trudniejsze utwory na ukulele i gitarze. Czytacie tam książki, wąchacie kwiaty, przytulacie się w hamaku, duuuużo się bawicie z naszymi zwierzakami i nie tylko. Naprawdę masz wspaniały dom!
Co do biznesu - ze spokojem. Wszystko się ułoży. W tym momencie stać Cię na wszystko, co sobie zamarzysz - jesteś w końcu Diamentową Orchideą! Zasłużyłaś na to - gwarantuje. Dzięki Tobie w Koszalinie odbywają się Szkolenia miesięczne na całą Polskę północną. Niedługo zorganizujesz takie również w Wielkiej Brytanii dla grupy swojego brata Filipa oraz w Holandii dla zespołu Dawida. Gratuluję! Zmieniłaś życie wielu osobom, które dzięki Tobie nie muszą już więcej pracować - dobra robota! Wiem, że teraz ciężko Ci w to uwierzyć, ale w Twojej grupie jest 100 osób, które jeżdżą Mercedesami i utrzymują się wyłącznie z tego biznesu. To wszystko dzięki Twojej pracowitości i determinacji. Dasz radę! Wierze w Ciebie, bo wiem, że już to zrobiłaś!
A jeśli chodzi o Ciebie. Jesteś wspaniała! Ważysz 65 kg. Masz piękne, długie włosy w kolorze złotego blondu. Wyglądasz olśniewająco! Dbasz o siebie regularnie i zdrowo się odżywiasz. Gratuluje - wiem, że przestawienie się na inną dietę było dla Ciebie trudne. Przebiegłaś już maraton, co jest naprawdę godne podziwu, a teraz się przygotowujesz do triatlonu. Wierzę w Ciebie! Będziesz żyła długo i szczęśliwie - w dobrej formie - zapewniam. Ćwiczysz też jogę, od kiedy przestałaś pracować na początku 2016 roku, masz naprawdę bardzo dużo czasu na przygotowywanie posiłków i ćwiczenia. Cieszę się, że poświęciłaś ten czas na pracę nad sobą. Dobra robota!
Dobra wiadomość: będziecie z Piotrem dużo podróżować! Gdzie? WSZĘDZIE!!! Zaczniecie od podróży poślubnej w lipcu. Rzym wygląda wspaniale o tej porze roku. Zakwalifikujesz się na wyprawę po wiedzę i pojedziesz razem z całym zespołem do Grecji. W 2017 r. odwiedzicie Wyspy Kanaryjskie - Piotr pokaże Ci wszystkie wyjątkowe miejsca, gdzie był w liceum. Za to Ty zabierzesz go do Paryża i okolic, żeby pokazać, gdzie byłaś na wymianie. Było cudownie! Miejscowa kuchnia, te romantyczne miejsca. Coś niesamowitego! Raz w miesiącu zwiedzacie, jakieś wyjątkowe miejsce w Polsce, a jest ich całkiem sporo. Wypełniliście już kilka albumów ze zdjęciami - rewelacja! W 2018 r. pojechaliście do stanów na cały miesiąc. Route 66 - coś Ci świta? Było wspaniale. Żeberka nigdzie nie smakują tak jak w Alabamie. Rok 2019 to przede wszystkim wyjazd do Hiszpanii i Portugalii. A w tym roku? Właśnie planujecie wyjazd off-road do Rumunii, żeby spełnić marzenie Piotrusia. Super, co nie?
Po co napisałam ten list? Żeby powiedzieć, że WARTO. Cokolwiek teraz robisz - WARTO. Jeśli masz jakieś wątpliwości - WARTO. Rób swoje - wszystko się ułoży!
Dziękuję, że dałaś rade przejść tę drogę i że w ogóle Ci się chciało. Gratulacje. Jesteś wielkim człowiekiem!
Kocham Cię,
Kasia Lewandowska

wtorek, 22 września 2015

Zacznij Myśleć

Czy mogę opowiedzieć historię mojej mamy? 
Po rozwodzie moja mama dostała dom z ogródkiem. Oczywiście, w części musiała spłacić mojego tatę, ale są to naprawdę grosze w porównaniu z tym, ile jest on wart. Wybudowali go z miłością, razem, żeby cała rodzina, czyli rodzice, moja babcia i jej mąż, moich czterech braci i ja - żeby wszyscy mieli kąt dla siebie i żebyśmy żyli w zgodzie i w dostatku. Moi dziadkowie zmarli kilka lat temu, tata wyprowadził się do Anglii i wziął ślub z inną kobietą, mój brat się ożenił z miłością swojego życia, urodziło im się dziecko i również wiodą życie w Wielkiej Brytanii. Kolejny brat wyjechał do Holandii, nie utrzymuje za bardzo z mamą i ze mną kontaktu - obraził się o jakąś pierdołę. Trzeci brat uczy się samodzielności, wynajmując pokój w mieście. Ja pracuję w Poznaniu, bo mój przyszły mąż robi tutaj doktorat, a w siedmiopokojowym domu pod Koszalinem mieszka moja mama z ośmioletnim Dominikiem. Nie ma jej kto pomagać na co dzień, ja przyjeżdżam na weekendy i tylko dużo do niej dzwonię, żeby podtrzymać ją na duchu. Wiem, jak jej ciężko samej wychowywać ośmiolatka z obniżonym poczuciem własnej wartości i jednocześnie dbać o dużo za duży jak dla nich dom. Moja mama jest twardzielem - nigdy się nie poddaje, po rozwodzie podniosła się dużo szybciej niż inne kobiety, cały czas chce czegoś więcej od życia i choć chyba już nie wierzy w miłość do innego mężczyzny, to dalej stara się z całych sił stworzyć Dominikowi i sobie najlepsze życie, na jakie zasługują. Prowadzi swój własny biznes i myśli o założeniu w przyszłości fundacji dla dorosłych, samotnych osób z zespołem Downa (to był kiedyś jej plan B na zagospodarowanie miejsca w naszym dużym domu). 
Sytuacja w tym momencie wygląda następująco: chcemy sprzedać dom, dałyśmy już ogłoszenia na różnych portalach, powiedziałyśmy wszystkim, których znamy, że takie są nasze plany, jednak zainteresowanie jest żadne. Nie chcę, żeby moja mama się cały czas martwiła o naprawy, kupno gazu, żeby mieć ciepłą wodę, zamówieniu drewna na zimę czy o niedziałające ogrzewanie centralne. Brakuje tam po prostu faceta, który by o to dbał tak, jak kobiety niestety nie potrafią. Dlatego sądzę, że kupno mieszkania jest rewelacyjnym rozwiązaniem, bo poza zmniejszeniem kosztów utrzymania, również kłopoty staną się mniejsze lub w ogóle ich nie będzie.
Skoro tak długo trwa znalezienie kupca, to dwa tygodnie temu zaczęłam rozmawiać z mamą o wynajęciu domu i przeprowadzeniu się do mieszkania. Nawet jeśli moja mama nic by miała na takiej zamianie nie zarobić, to i tak warto zrzucić z siebie ten cały ciężar dbania o coś, co za chwilę nie będzie jej i zaprzestanie poświęcania czasu na niedające zysku działania w domu, a poświęcenie go na robienie rzeczy wartościowych. A w momencie, kiedy znajdzie się kupiec, to zawsze można rozwiązać umowę wynajmu i dom po prostu sprzedać.
Mama podeszła do tematu sceptycznie, zaczęła się martwić, czy skoro będzie wynajemcą, to czy nie ludzie nie będą jej głowy zawracać jakimiś małymi naprawami, czy nie będą narzekać, że coś nie działa jak należy itd. Najważniejsze jednak, że myśl o wynajmie została zasiana!
Dwie godziny temu zadzwoniła do mnie moja mama, oznajmiając mi, że zamierza wynająć dom lub jego część Szkole Demokracji, która dopiero się otwiera i szuka trzech pokoi z dostępem do kuchni w godzinach szkolnych. Problem rozwiązany! Cudownie, prawda? Rozwiązanie znalazło się w niecałe dwa tygodnie. Kto by pomyślał?

Dlaczego to piszę?
Chcę po prostu Cię zapewnić, że obojętnie jak duży jest problem - i tak prędzej czy później znajdziesz rozwiązanie. To rozwiązanie być może nie będzie takie, jakie na początku sobie założyłaś, ale będzie. Chcę wlać nadzieję w Twoje serce, że wszystkie troski prędzej czy później znikną, więc nie przejmuj się nimi teraz. Zacznij myśleć o rozwiązaniach, bo pewnie na wyciągnięcie ręki. Sądzę, że gdyby nie ta nowa MYŚL o wynajęciu, to moja mama nie zwróciłaby uwagi na problem szkoły, a tak mogła upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu (bo Dominik zacznie do niej chodzić).

Uwierz mi, wystarczy MYŚLEĆ o tym, co chcesz mieć, a przestać o tym, czego nie chcesz, żeby wszystko zaczęło się układać - na każdej płaszczyźnie życia.

piątek, 18 września 2015

Wdzięczność


"Wszechświat kocha symbole"
Louise Hay


Na zdjęciu powyżej znajduje się wyhodowana przeze mnie Perłowa Orchidea. Odziedziczyłam ją w spadku po poprzednich lokatorach w wynajmowanym przeze mnie mieszkaniu. Na początku niekoniecznie wyglądała jak storczyk - bardziej przypominała dwa smutne liście z łodyżką (nie miała ani jednego kwiatka). Stała sobie pośród innych w połowie uschniętych kwiatów i czekała na lepsze czasy.
Babcia zawsze mi powtarzała, że do kwiatów trzeba mieć rękę i trzeba je kochać, a ja wcale nie czułam powołania do hodowania czegokolwiek. Nigdy nie przywiązywałam wagi do kwiatów ani w domu, ani w ogródku. Jak musiałam coś przy nich zrobić, to uważałam to za przykry obowiązek, do czasu gdy przeczytałam, że zanim weźmie się na siebie tak wielką odpowiedzialność, jak posiadanie zwierzaka, warto się sprawdzić w inny sposób, czyli wyhodować lub zadbać o kwiaty.
Pierwszą próbę podjęłam dwa lata temu i posadziłam zioła. Zakończyła się sukcesem - zioła wykiełkowały, miały się dobrze. Przyjechała mama i poucinała wszystko do przyprawienia obiadu... Biedne ziółka.
Zaczęłam podlewać kwiatki w moim domu, bez jakiejkolwiek nadziei na odzyskanie przez nie dobrego wyglądu. Po tygodniu zaczęły się pojawiać nowe pędy - we wszystkich doniczkach! Podjarana tym faktem, zaczęłam do nich mówić, jakie są piękne i wspaniałe, jak jak im dziękuję, że tak ślicznie rosną, och i ach. Później kupiłam dla nich piękne osłonki, żeby zachwycały świat jeszcze bardziej.
Zadziały się niesamowite rzeczy. Perłowa Orchidea na zdjęciu wypuściła nowy pęd, na którym w szczytowej formie znajdowało się, aż 30 kwiatów. Jest naprawdę IMPONUJĄCA, nigdy u nikogo nie widziałam tak potężnego storczyka. Myślę aktualnie o przesadzeniu jej do większej doniczki, bo na tę chwilę trzeba bardzo uważać, żeby się nie przewróciła. Reszta kwiatów też wygląda wspaniale -widać bardziej intensywne kolory wzrostów i mają coraz więcej pędów.

Nie piszę tego, żeby się chwalić, bardziej chciałam pokazać, jak pięknie potrafią odwdzięczyć się kwiaty za odrobinę wody i dobre słowa, które do nich wypowiadałam. Skoro tylko te dwie rzeczy dały aż tak imponujący efekt dla kwiatów, to jak możemy wpłynąć na ludzi w momencie, gdy będziemy do nich mówić inne słowa? Jak bardzo możemy zmienić siebie, kiedy zaczniemy traktować siebie najlepiej, jak potrafimy? Jak bardzo zmieni się nasz świat, jeśli będziemy dziękować za wszystko, co mamy?
Myślę, że z naszymi celami, jest jak z moimi kwiatami - trzeba o nie dbać i dobrze o nich mówić i już za chwilę ja sama stanę się Perłową Orchideą.
Dziękuję, że to przeczytałaś, obejrzyj proszę jeszcze film:


środa, 16 września 2015

Kodeks Honorowy

Myślę, że każda osoba, rodzina czy zespół, powinien mieć zbiór jasno określonych zasad, których się trzyma niezależnie od okoliczności. Takie kamienie węgielne pod budowę związków, relacji, biznesu i stania się odpowiednią osobą.
Przesada? Nie sądzę. Lubię klarowne sytuacje. Zgadzasz się na te zasady? Super! Nie zgadzasz? Nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego. To nie są wymagające punkty - myślę, że w ten sposób postępują po prostu wartościowe osoby.
Kodeks honorowy jest potrzebny każdemu w zespole, bo kiedy pojawiają się emocje i ktoś powie coś, czego nie powinien, zawsze można powołać się na dany punkt i w ten rozwiązać dany problem na spokojnie. Nad emocjami niestety nie umiem panować w 100% (jak zapewne większość), dlatego baaardzo się to przydaje.
I w momencie, kiedy ktoś nie wie, co zrobić w danej sytuacji, również może zajrzeć do kodeksu i sprawdzić gotową odpowiedź, bo WSZYSTKO tu jest.
Razem z moim narzeczonym stworzyliśmy nasz własny kodeks, z myślą o spędzeniu całego życia wspólnie. Taki oto kodeks zawisł dumnie na drzwiach szafy, żeby każdy z rana go widział i od razu zaczął stosować. Dobre zasady?

W   NASZYM   DOMU:


K O C H A M Y  MOCNO
JESTEŚMY P U N K T U A L N I
POMAGAMY  BEZINTERESOWNIE
MYŚLIMY I DZIAŁAMY ODWAŻNIE
N I C Z E G O  NIE  ŻAŁUJEMY
ZAWSZE MÓWIMY  P R A W D Ę
WYWIĄZUJEMY SIĘ ZE SWOICH OBIETNIC
WYBACZAMY I DAJEMY DRUGĄ  SZANSĘ
CODZIENNIE PRACUJEMY NAD SOBĄ
SZUKAMY R O Z W I Ą Z A Ń - NIE PROBLEMÓW
DUŻO  SIĘ UŚMIECHAMY
JESTEŚMY  O D P O W I E D Z I A L N I
S  Z  A  N  U  J  E  M  Y  SIEBIE  I  INNYCH
ROZWIĄZUJEMY SPRAWY DO KOŃCA
ŚWIĘTUJEMY KAŻDE  Z W Y C I Ę S T W O  RAZEM
CAŁUJEMY  SIĘ   NAMIĘTNIE

wtorek, 15 września 2015

Detoks

Stało się. Mam już dosyć. Muszę coś zmienić. Nie jestem pewna, czy to przez okres, czy z innego powodu, ale czuje się... ciężko. Niby nie jem dużo, a mam wrażenie, jakbym połknęła słonia. KONIEC. Żeby coś zmienić, trzeba coś zmienić, dlatego znalazłam rozwiązanie:


I już nie mogę się doczekać. Więcej szczegółów, jak się do detoksu przygotować, co kupić, na co się nastawić na blogu http://alkalicznystylzycia.blogspot.com/. Zamierzam zacząć trochę wcześniej, bo po prostu dłużej takiego ciężkiego żołądka nie zniosę - czyli po weselu kolegów ze studiów.

Start -> 21 września 2015r.

Moim celem jest oczyszczenie organizmu, a w dalszej perspektywie waga 65 kg (ze względu na zbliżający się ślub, oczywiście). Trzymajcie kciuki!

Wysiadam!

"Człowiek może osiągnąć wszystko czego pragnie,
jeśli tylko pomoże innym w osiągnięciu tego - czego oni pragną."
Zig Ziglar

Prawie rok temu zwolniłam się z "pracy moich marzeń". Pamiętam, jak wszyscy pukali się w czoło i stwierdzili, że coś musi być ze mną nie tak, bo przecież tyyyle osób chciałoby być na moim miejscu. Pięć osób, jak takie sępy, co chwilę się pytało, czy już mogą składać CV na moje stanowisko czy jeszcze nie wypada. Moja praca polegała na wykonywaniu trzech, niezwiązanych ze sobą etatów w standardowym czasie pracy, czyli 8 godzin. Miałam czterech przełożonych i wszystkim musiałam dogodzić w wyznaczonym terminie - PARANOJA. Przy ogromie pracy, którą wykonywałam i wiedzy, którą musiałam nabyć, dwa tysiące złotych to były naprawdę marne grosze.

Zastanawialiście się kiedyś, czym zajmują się osoby, które mają czas, żeby o dziewiątej rano pójść pobiegać w nowych reebokach? Albo czy myśleliście kiedykolwiek o tym, skąd ludzie mają pieniądze na te wszystkie piękne rzeczy? Czemu mają czas i pieniądze na dalekie podróże, a ja mam tylko 20 dni urlopu na rok (a po dwóch latach nawet 26)? Czemu jedni mają środki na wychowywanie dzieci samemu, a inni się kłócą o miejsca w przedszkolach?

Im więcej pytań sobie zadawałam, tym bardziej chciałam mieć takie życie, jakie mają niestety tylko jednostki, a nie "większość". Chcę wieźć wyjątkowe życie, a nie w stylu "przecież nie można mieć wszystkiego". Skoro inni mogą to wszystko mieć, to ja też! Przecież mam niepowtarzalne talenty, niczego mi nie brakuje, dysponuję wszystkim, co jest potrzebne do osiągnięcia sukcesu! Przyglądam się czasem osobom, które odniosły sukces i zastanawiam się w myślach "jak ktoś TAKI może być bogaty i robić w życiu, co tylko mu się podoba, a ja nie?".

Doszłam do wniosku, że na etacie, nie da się realizować swoich marzeń - tylko szefa.

W końcu poszłam po rozum do głowy i znalazłam, a właściwie on sam mnie znalazł - mój kolega, który w wieku 25 lat jeździ Mercedesem klasy A, nowiutkim, z salonu i zarabia pięciocyfrowe kwoty, wstaje o której godzinie chce, rano chodzi na ulubione treningi, zdrowo się odżywia, wygląda świetnie i jest najszczęśliwszą osobą, jaką znam (w tę sobotę bierze ślub). Na każdej płaszczyźnie życia wiedzie mu się doskonale. Dwa lata temu złapałam go za rękaw i powiedziałam:
- Ej gościu, czymkolwiek się zajmujesz, ja też chcę.
Pamiętam nasze pierwsze spotkanie w poznańskiej Palmiarni - wtedy właśnie podjęłam decyzję, że ten cały wyścig szczurów w pracy nie jest dla mnie. Jedyna osoba, z którą chcę się ścigać to ja sama. Chce być z każdym dniem coraz lepsza i lepsza.

Co teraz robię?
Zajmuję się profesjonalnie marketingiem sieciowym, jestem trenerem stylu życia - pomagam innym osobą stać się bogatymi, dzięki temu ja sama staję się coraz zamożniejsza (pomaganie - nawet bezinteresowne - zawsze się opłaca). Poza tym cieszę się życiem, spotykam się ze znajomymi i rodziną, razem budujemy biznes i się przy tym dobrze bawimy. A najważniejsza rzecz jest taka, że codziennie - absolutnie codziennie się rozwijam i czuję się coraz lepiej z samą sobą. Tworzę zupełnie inny świat, w moim zespole spełnianie indywidualnych celów jest priorytetem.

I tak - jeszcze muszę trochę posiedzieć na etacie, ale zdaję sobie sprawę z tego, że już za chwilę będę zupełnie wolnym człowiekiem, a nie szczurem, któremu nie wolno nawet myśleć o czymś lepszym.

sobota, 5 września 2015

Kobieta Sukcesu

To był ciężki dla mnie tydzień. Pogodzenie roli córki, narzeczonej, bizneswoman, pani domu, piosenkarki, pisarki - jest po prostu ciężkie. Muszę żyć ze świadomością, że perfekcyjna mogę być tylko w jednej roli, a jeśli chodzi o resztę - jestem na granicy akceptowalności - niby gotuję, ale rzadko i zwykłe dania, niby sprzątam, ale nie wystarczająco, niby kontaktuję się z moją mamą, ale nie lubię słuchać tego, co mi mówi i tak dalej, i tak dalej... Znacie to? Założę się, że tak.
Mam duże cele. Między innymi chce być idealna w tych rolach, które na początku wymieniłam. Najbardziej jednak pragnę, żeby moja rodzina była bogata i wolna od zmartwień. Chce dać każdemu możliwość życia w dostatku i spełnienia marzeń. Chce dawać ludziom to, czego im brakuje - spełnienie. Chce zmienić wizerunek branży marketingu sieciowego w Polsce, żeby była postrzegana jako najprostszy sposób osiągnięcia bogactwa przez zwykłego człowieka. Robiąc proste rzeczy w ciągu dnia mogę odnieść sukces - i to jest dla mnie priorytet.
W tym momencie (mam dwadzieścia pięć lat) świadomie wybieram bycie bizneswoman. Odniosę sukces, a dopiero później będę matką, idealną żoną, idealną córką, idealną panią domu, piosenkarką i pisarką. Dlaczego? 
Dzisiaj jest wieczór kawalerski i panieński znajomej pary ze studiów - ja idę dzisiaj na panieński, a mój Piotr już wczoraj zaczął kawalerski. Dlatego wczoraj postanowiłam zrobić sobie wieczór dla Kasi i poszłam do sklepu po chipsy, papierosy i piwo - czyli trzy rzeczy, których nie używam na co dzień. Zapaliłam w mieszkaniu świeczki, włączyłam film Tima Bartona i spędziłam super wieczór. Ale rano obudziłam się z ogromnym kacem moralnym.
Przecież ja nie chce taka być. Przecież ja nie palę. Przecież jestem na diecie (za 10 miesięcy przecież biorę ślub!).
Wstałam totalnie bez energii i absolutnie nie chciało mi się robić moich porannych rytuałów, które gwarantują mi sukces. Baaardzo mi się nie chciało. Pomyślałam: Od poniedziałku zacznę je znowu robić. Przecież nic się nie stanie. Przecież jest panieński Pauliny...
Stanie się! Odwleczesz to wszystko, o co tak walczysz na co dzień. Zawalasz równie ważne role w swoim życiu, żeby być kobietą sukcesu, a nie chce Ci się od teraz przez godzinę zrobić swoich rytuałów? O NIE!!! Wstajemy!
Wstałam i zrobiłam.
Dlaczego o tym piszę? Bo uważam, że każdy ma jakiś cel w życiu - jeśli nie wie jaki, to jest to cel kogoś innego. Dążymy do tego celu cały czas i - SPOILER - pojawią się chwile zwątpienia! Będzie się nie chciało tym razem. Będzie ciężko ruszyć tyłek. Będzie się popełniać błędy.
Moim zdaniem już JESTEM KOBIETĄ SUKCESU, bo właśnie wygrałam z samym sobą i mogę osiągnąć wszystko, co tylko chce w życiu - byleby było związane z pomaganiem innym.

czwartek, 3 września 2015

Nie-zwykłe Ciasto

Widzieliście?! Pojawiły się śliwki wszelkiej maści na ryneczku! HURRA!!! Są to jedne z moich ulubionych owoców - są bajeczne. Są słodkie, z nutką kwaśności, mają piękną barwę i można ich jeść, ile się chce - bez liczenia kalorii. Z resztą, co ja Wam będę tu pisać - jakie cudowne są śliwki, każdy wie! Jak byłam mała, to chodziłam z braćmi na teren szkoły - wdrapywaliśmy się na mirabelkę i objadaliśmy, aż nas brzuchy bolały. Tak smakowało moje dzieciństwo.
Wczoraj mieli wpaść do nas goście, wiec postanowiłam zrobić ciasto oczywiście ze śliwkami. Jest taka strona w sieci, gdzie są umieszczone przepisy na wszystko, co tylko można sobie zamarzyć. Znajduje się tam WSZYSTKO, od deserów, przez obiady, tarty słodkie, słone, jakie tylko zechcesz, przez sałatki tradycyjne, wymyślne, aż po domowy makaron w pięciu wariantach. Nie masz pomysłu na obiad? Wejdź na www.kwestiasmaku.com - zaraz coś Cię zainspiruje - tak jak mnie!
Kupiłam kilogram śliwek i usiadłam do komputera. Miałam ochotę na coś zwykłego, coś, gdzie śliwki grają główną rolę, a nie są tylko dodatkiem. W oko wpadł mi przepis na:

Placek ze śliwkami

Składniki:
  • 800g śliwek (dowolnej odmiany - nie wiem, jakie ja wzięłam - były fioletowe na zwnątrz, pomarańczowe w środku i słodziutkie), bez pestek, przekrojonych na ćwiartki
  • 200g miękkiego masła
  • 200g cukru pudru (wydaje mi się, że sypnęłam ciut więcej)
  • 4 jajka
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
Piekarnik nagrzać do 180 stopni. Okrągłą formę z odpinaną obręczą o średnicy 22 - 23 cm wysmarować masłem i wyłożyć krążkiem z papieru do pieczenia, tak aby zachodził też na boki formy. Ciasto: Do miski włożyć masło z cukrem pudrem, ucierać mikserem na gładką i jednolitą masę, przez minimum 8 minut. Nie przerywając ucierania, dodawać kolejno po jednym jajku, w około 3 minutowych odstępach czasu. Następnie po kilka łyżek mąki z proszkiem do pieczenia. Ciasto przełożyć do formy, wyrównać powierzchnię, na wierzchu rozłożyć śliwki (podczas pieczenia zanurzą się w cieście). Wstawić do nagrzanego piekarnika i piec przez 60 minut.

Banał! Ale jaki pyszny! Pachnie późnym latem, wiejskim masełkiem i wspaniałymi śliwkami. Ze zwykłego ciasta coś wyjątkowego, od którego ciężko się oderwać. Siedziałam i przypominałam sobie, jak moja babcia piekła takie ciasta, a później siadaliśmy ze szklanką mleka i graliśmy cały wieczór w karty.
Cudowny miałam wczoraj dzień, między innymi właśnie dzięki temu ciastu. Polecam serdecznie!

piątek, 28 sierpnia 2015

Coś z Niczego

Wczoraj, przeglądając Facebooka, natrafiłam na wiadomość Mrs. Polka Dot na temat komentarzy pod tym postem o treści:

 "Wczorajszy post pisałam z pewną taką nieśmiałością...nie żeby się żalić czy coś, tylko taka refleksja mnie naszła. I wiecie co? Jesteście wspaniałe! Zero hejtu, patrzenia z góry, dobrych rad w stylu "weź się za siebie, ja robię triathlony". Naprawdę pierwszy raz poczułam, że skupiłam wokół siebie cudowną społeczność, coś jak grono przyjaciółek, życzliwych i fajnych. Kompletnie się tego nie spodziewałam, jestem pozytywnie zmotywowana i szczerze wzruszona klasą Waszych komentarzy. Dziękuję!!! ♥"

Pomyślałam sobie wtedy: hmm... stworzenie wspaniałej społeczności - to jest dopiero wyczyn! 
Ogólnie uważam, że największe bogactwo powinny gromadzić osoby, które wnoszą najwięcej wartości w życie innych ludzi. Takie, które działają, żeby pomóc, jak największej liczbie osób. Żeby wszystkim się żyło łatwiej, dostatniej, z pomysłem. Żeby przeżywać życie kawałek po kawałku i chwila po chwili, a nie wegetować i pozwalać, żeby inni nas zmuszali do życia według ich widzimisię.
W blogu http://mrspolka-dot.com/ zakochałam się od pierwszego wejrzenia i od początku jest dla mnie inspiracją (co oczywiście widać po samej nazwie mojego bloga). Zaspokaja on wszystkie moje potrzeby - wizualne, kulinarne, czytelnicze. Autorka, Agnieszka vel. Polka, nie boi się wprost napisać swojego zdania. I chociaż czasem nie zgadzam się z jej poglądami, potrafi sprawić, że zaczynam po prostu zastanawiać się nad istotnymi sprawami w moim życiu, a dzięki temu staję się coraz lepszą osobą. Agnieszka wciąż przyciąga i przyciąga kolejne wspaniałe kobiety, więc społeczność stale się powiększa, ale zasady i wartości pozostają niezmienne - i właśnie to jest najpiękniejsze. Chcę tam należeć, bo czuję się dobrze w miejscu, gdzie każdy szanuje zdanie innych, gdzie nie zostaje wyśmiany, gdzie każdy pomysł jest na wagę złota, gdzie po prostu można zrobić coś z niczego. Czytelniczki są zwykłymi dziewczynami w realnym życiu, ale u Polki stworzona jest cudowna wspólnota. Zrobić coś z niczego - to jest moim zdaniem klucz do sukcesu i za to ZAWSZE zostaje się nagrodzonym, czego z całego serca Agnieszce życzę. Oby było w Internecie więcej takich miejsc. DZIĘKUJĘ!

źródło: http://mrspolka-dot.com/lajza-superstar/

A tak przy okazji, Polka zainspirowała mnie do wypróbowania przepisu na:
Miodową Granolę (wychodzi identyczna jak na zdjęciu - serio!)

Składniki:
400 g płatków owsianych drobnych
150 g płatków owsianych górskich
100 g migdałów blanszowanych
50 g migdałów ze skórką
50 g sezamu
50 g pestek słonecznika
200 g miodu
150 g dobrego oleju roślinnego
1 łyżeczka cynamonu
100 ml wody

Przygotowanie:
  • w garnuszku połączyć miód, olej, wodę i cynamon, podgrzać aż wszystko się roztopi
  • w misce wymieszać suche składniki i połączyć je z miodową polewą
  • piekarnik nagrzać do 160 st C, płatki wsypać na dużą blachę i wstawić do nagrzanego piekarnika na godzinę – co 15-20 minut należy przemieszać wszystko drewnianą łyżką, by równomiernie się rumieniło
  • zmniejszyć temperaturę do 140 st C i dopiekać jeszcze 45 minut (również mieszając co jakiś czas)
  • po upieczeniu dokładnie wystudzić, przechowywać w szklanym słoju
I jeść, jeść, jeść, i podjadać w wolnym czasie :) Moja ulubiona propozycja podania to 5 łyżek Miodowej Granoli, 2 łyżki otrąb owsianych, 1 łyżka otrąb pszennych, owoc jaki nam się zamarzy i mleko - pyyyyyychota!
źródło: White Plate

czwartek, 27 sierpnia 2015

Kocham Swoją Pracę!

To nie żart. Uwielbiam tu przychodzić.
Po pierwsze dlatego, że nie rozpoczyna się o godzinie 8:00, tylko później - zazwyczaj wszystkie moje prace, które zaczynały się o tej chorej godzinie zostały przeze mnie skreślone przed upływem trzech miesięcy. Wstawanie o godzinie 5:00 rano mnie dobija.
Po drugie, jest tak blisko mojego domu, że zajmuje mi ok. 35 min. przyjście do niej na piechotę. Tak dokładnie SPACERUJĘ.
Po trzecie i najważniejsze, mam mnóstwo czasu na to, żeby robić na komputerze wszystkie rzeczy, na które szkoda mi czasu po południu - jak na przykład pisanie bloga. Mogę wyszukiwać różne, cudowne przepisy na obiad, zaczęłam oglądać serial Ally McBeal, mogę gadać z moim kolegą, mogę pisać z moim narzeczonym, dużo się śmieję i piję dużo herbaty czerwonej. Jest cudownie! Mogę się do niej ubrać jak na plażę i jak na spotkanie biznesowe - nikt tu na nic nie patrzy. Planuję, robię przelewy, telefonuję do znajomych. Poza tym mam przerwy, kiedy chcę, jak długie chcę, obojętnie z jakiego powodu. Rewelacja! O! właśnie rozmawiamy o tym, czy to dobrze, że Trump, jak już zostanie prezydentem USA, podniesie podatki. Cudownie! A najlepsze jest to, że mimo robienia tylu rzeczy na boku, to mam najlepsze wyniki w pracy w całym zespole.
Po pracy natomiast przeistaczam się w rasową bizneswoman i rozwijam własną działalność. Ktoś mi kiedyś powiedział, że do godziny 17:00 pracuje się na przeżycie, a po 17:00 pracuje się na fortunę i dlatego stosuję się do tych wskazówek.
Czym się zajmuję?
Pomaganiem innym w nauczeniu ich, że mogą mieć życie, takie jakie tylko chcą. Jest to osiągalne, realne i na wyciągnięcie ręki. Nie znam prostszego sposobu na zostanie bogatym: używasz produktów jednej wybranej firmy, a ona Ci za to płaci. Rozumiesz? Myjesz włosy - firma płaci, pijesz kawę - firma płaci, czyścisz łazienkę... Zgadnij co? Firma płaci! To jest dopiero coś! Jedyna rzecz, którą trzeba zrobić, to powiedzieć o tym, jak największej ilości osób. I ja właśnie to robię i pomagam innym też to robić. Nie ma nic lepszego w życiu niż pomaganie innym. Najwięcej satysfakcji sprawia mi, gdy ktoś mi mówi "Dziękuję, że mi o tym powiedziałaś!". Jestem niesamowicie szczęśliwa, że zajmuję się w życiu tym, co naprawdę sprawia mi przyjemność. Polecam!

„Wybierz pracę, którą kochasz, a nie przepracujesz ani jednego dnia więcej w Twoim życiu.” 
Konfucjusz

wtorek, 25 sierpnia 2015

Pierwszy Cud Świata

Do siódmego roku życia jesteśmy w stanie permanentnej hipnozy. SZOK! Większość rodziców (w tym i moi) o tym nie wiedzą i kładą dzieciom do głowy różne głupoty. Ja przez większość życia słyszałam, że "jestem ładna tylko szkoda, że taka gruba", zatem nic dziwnego, że moim największym kompleksem było i jest to, ile ważę. Skoro mówili, że "nie będę nigdy sportowcem", to też nigdy sportem się nie interesowałam, nigdy nie miałam dobrych stopni z wuefu - była to po prostu oczywistość.
Aż do teraz. Tak się składa, że moi koledzy ze struktury Rentierzy.FM ostatnio bardzo promowali 5 rytuałów tybetańskich jako świetny początek dnia i, czując od nich coraz wyższą energię, też postanowiłam spróbować.

O co chodzi?
Chodzi o książkę "Źródło wiecznej młodości", która jest genialna! Jeśli kiedykolwiek zobaczycie gdzieś przypadkiem, w jakiejś księgarni tę pozycję - bez wahania ją weźcie! Zawarte są w niej ćwiczenia, coś pomiędzy jogą a rozgrzewką, które zmieniają ludzi.
Zaczyna się od trzech powtórzeń - BANAŁ - a z czasem ta ilość zwiększa się do 21 razy. I ja właśnie już tyle wykonuję, trochę się przy tym pocę i czuję się świetnie! Chcę to robić codziennie!
I to jest prawdziwy cud, bo z osoby leniwej, nieuprawiającej sporu, stałam się systematyczna, energiczna i pełna życia, a to dopiero początek! Widzę zmiany absolutnie na każdej płaszczyźnie, bo TAK JAK ROBISZ COKOLWIEK - TAK ROBISZ WSZYSTKO!

poniedziałek, 12 stycznia 2015

O Celach Słów Kilka

Wiem, co powiecie (bo mnie również nasuwa się to na myśl). Jest początek stycznia - są noworoczne postanowienia, które już za miesiąc przestaną obowiązywać...
NIE!!!
Już rok temu nie mam postanowień - mam CELE, które realizuje w mniejszym lub większym stopniu - w zależności od tego, czy jestem na nie gotowa czy nie.

Wyobraźcie sobie, że jesteście 3-letnimi dziećmi i dostajecie od rodziców gałkę lodów w wafelku (mnie często zabierała babcia). Będąc małą dziewczynką, czasem się zdarzało, że niepostrzeżenie ta gałka jakimś cudem spadała na ziemię, a ja zostawałam smutna - i bez lodów. Straszne...
Pomyślcie sobie, co by było gdybym poprosiła babcię o dwie gałki lodów zamiast jednej. Dostałabym obie?
NIE!!!
Nie potrafiłam sobie poradzić z jedną, więc z dwiema również nie dam rady.

Tak samo jest z celami. Coś nie poszło po Twojej myśli? Wspaniale! Nie zrealizowałeś swoich planów? Świetnie! Żadnego? Jeszcze lepiej!
Mam dla Ciebie wiadomość - nie byłaś gotowa! - to wszystko. Potrzeba trochę więcej samorozwoju, wewnętrznej motywacji, trzeba przeczytać jakąś książkę, poszukać jak? Ale na samym początku odpowiedzieć sobie na pytanie DLACZEGO?

Dlaczego chcę tyle ważyć? Dlaczego chcę tyle zarabiać? Dlaczego chcę mieć taki związek, jakiego pragnę?
Nie umiesz na te pytania odpowiedzieć? Nie potrzebujesz tego.

Powiem Wam, że ja mam olbrzymie DLACZEGO? i wiem, że prędzej czy później zrealizuję wszystko, w co będę wstanie uwierzyć, że kiedyś to osiągnę. Dzięki temu mimo, że moja droga na razie jest usłana porażkami, wiem, że będę o wiele lepszą osobą, jeśli zaczekam na rezultaty, których pragnę.

Powodzenia w osiąganiu celów! Trzymam za Was kciuki! (A jeszcze bardziej za siebie)